Wydawało się,że przemoc i zniewolenie odeszły wraz z epoką komunizmu.
Wydawało się,że największą falę cynizmu,przemysłu pogardy i kłamstwa mamy już za sobą,że po tak strasznej tragedii,jaka miała miejsce 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku nastąpi opamiętanie. Nie nastąpiło. Powracają najgorsze doświadczenia ostatnich lat,wzmacniane praktykami,które mają rodowód w PRL.
Nasz kraj w ciągu ostatniego roku coraz bardziej przypomina państwo policyjne i autorytarne. Łamane są podstawowe prawa i wolności obywatelskie stanowiące podstawę demokracji. Dochodzi do naruszenia zagwarantowanych w Konstytucji swobód podstawowych: wolności słowa i światopoglądu czy prawa do zgromadzeń. Dotąd osoby działające w życiu publicznym i głoszące inne poglądy niż zadekretowane w tzw. głównym nurcie popieranym przez władzę i przeważającą część mediów poddawane były ośmieszaniu i drwinom,wypaczano sens ich wypowiedzi,dokonywano ich zmanipulowanych interpretacji. Polityków nie popierających władzy,prezentujących inne spojrzenie na rzeczywistość społeczną,gospodarczą i polityczną atakowano wszystkimi możliwymi sposobami i ze wszystkich stron,nie przebierając w środkach w celu obniżenia ich wizerunku w oczach wyborców i wyeliminowania z życia politycznego. Najbardziej drastycznym przykładem takich praktyk był permanentny i bezpardonowy atak Platformy Obywatelskiej,zdominowanego przez nią rządu i większości mediów na śp. Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego. Doświadczali i doświadczają tego także w mniejszym lub większym stopniu wszyscy politycy i `działacze Prawa i Sprawiedliwości,a ostatnio także coraz większa część obywateli. Władza odgradza się coraz większym murem od społeczeństwa. Symbolem tej alienacji i narastającej przepaści między rządzącymi a Polską obywatelską są policyjne barierki na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim. Przeciwko rzeszom Polaków pragnących w sposób godny uczcić ofiary katastrofy w Smoleńsku,oddać hołd Prezydentowi,Jego Małżonce i wszystkim,którzy zginęli w drodze do Katynia – rząd wysyła zbrojne oddziały policji. Używa siły nawet wobec parlamentarzystów chcących złożyć kwiaty,zapalić znicze i pomodlić się wspólnie w intencji poległych.
Czyni tak polski rząd i polski prezydent przeciwko polskim obywatelom pragnącym wyrazić pamięć i szacunek dla Głowy polskiego państwa,polskich parlamentarzystów,ministrów,biskupów,szefów instytucji państwowych,kombatantów,funkcjonariuszy ochrony rządu,polskich pilotów – polskiej elity,która oddała życie na posterunku służby Ojczyźnie.
Pojawia się dramatyczne pytanie: co stało się z Polską po dwudziestu latach tak długo oczekiwanej i upragnionej niepodległości? Kto i w czyim interesie rządzi naszym krajem? Kim są naprawdę ci ludzie i o co im chodzi?
Stała się w ostatnich dniach rzecz jeszcze bardziej zdumiewająca. Okazało się,że myśląca i czująca po polsku część społeczeństwa ma być wykluczona nie tylko z prawa do godności,z prawa do własnych poglądów,do upominania się o pamięć i tożsamość narodową,do oddawania hołdu zmarłym,ale także ma być pozbawiona prawa do uczestnictwa w kulturze i korzystania z jej dorobku i dziedzictwa. Prezesowi Prawa i Sprawiedliwości próbuje się odmówić prawa do cytowania utworów literackich. Nawet w mrocznych czasach komunizmu nie przychodziło to do głowy najbardziej surowym cenzorom. Zakazywali druku i kolportażu,ale nie przywoływania słów poezji z pamięci. Nie mówię o wdowie po Zbigniewie Herbercie. Ma ona prawo do prywatnego zdania. Choć może nie jest ono tak do końca prywatne,gdy się przypomni,że była Ona członkiem komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Mówię o politykach i części dziennikarzy,którzy chórem i z wielką zjadliwością to zdanie wdowy podchwycili i z godziny na godzinę coraz bardziej swoimi wypowiedziami wzmacniają jego bezsensowny rezonans.
Twórczość Zbigniewa Herberta jest powszechnym dobrem kultury. Każdy ma prawo do niej sięgać i ją przywoływać,cytować jej fragmenty,interpretować i reinterpretować utwory. Każdy ma też naturalne i oczywiste prawo do posługiwania się słowami z dzieł literackich poety dla precyzyjniejszego opisu spraw i zjawisk tego świata. Im więcej takich odwołań,tym większa wartość arcydzieł literatury.
Władze komunistyczne widziały w Herbercie wroga,bo pisał o prawdzie,uczył odwagi i godności,uczył „postawy wyprostowanej”. Rząd Platformy Obywatelskiej w demokratycznej Polsce widzi wroga w Jarosławie Kaczyńskim,bo zacytował słowa z jego wiersza. W latach stanu wojennego wiersze Zbigniewa Herberta,zwalczane przez cenzurę,były drukowane w podziemiu i czytane potajemnie. Dawały nam one siłę,poczucie ludzkiej dumy i nadzieję. Wzmacniały wiarę i przekonanie,że nawet w obliczu przemocy warto trwać przy wartościach i być im wiernym.
O tym mówi właśnie „Przesłania Pana Cogito”. To utwór mądry,ale i smutny. Zbigniew Herbert podejmuje refleksję o postawie szlachetnej jednostki,która wobec przemocy i podłości świata musi fizycznie przegrać,ale „do niej będzie należało moralne za grobem zwycięstwo”. Tylko dzięki postawie niezłomnej jednostek,za którą czasem przychodzi zapłacić najwyższą cenę,ponadczasowe wartości mogą zostać ocalone i trwać. Ich depozytariuszami są postacie dołączające w pochodzie pokoleń do panteonu bohaterów – Gilgamesza,Hektora,Rolanda… Dołączające do panteonu bohaterów już niezniszczalnych,bo żyjących w niedosięgłej dla jakiejkolwiek przemocy krainie mitu.
Wiersz Zbigniewa Herberta „Przesłanie Pana Cogito” powstał w określonych warunkach politycznych,ale jest utworem ponadczasowym. Może się odnosić i nabierać szczególnej aktualności w różnych czasach i sytuacjach. Ostatnio w sposób niewątpliwy zaktualizował się aż nadto wyraziście w odniesieniu do życia i tragicznej śmierci przywódcy państwa polskiego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I to w całości,a nie tylko w słowach zacytowanych przez Prezesa Jarosława Kaczyńskiego,bliźniaczego brata Prezydenta,który „został przyjęty do grona swoich przodków (…) obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów”.
Jarosław Kaczyński przywołał tylko słowa charakteryzujące osamotnienie,narażenie na niebezpieczeństwo,przyzwolenie na zagładę („których zdradzono o świcie”). Pominął poprzednią frazę w tym dwuwersie,który w całości brzmi tak:
„ i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie”
Mógł przywołać,i może powinien,cały ten fragment. Ale pewnie wtedy pojawiłby się zarzut,że pragnie zemsty („nie przebaczaj”).
Cały utwór jest bardzo wymowny. Każdy wers,każde sformułowanie w nim zawarte zasługuje na osobną uwagę i głębszą interpretację.
W odniesieniu do tragicznego losu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i nikczemności tych,którzy usiłowali zniszczyć Go za życia i depczą Jego pamięć po śmierci nasza uwaga powinna zatrzymać się w sposób szczególny na następujących słowach „Przesłania Pana Cogito”:
„niech nie opuszcza ciebie twoje siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys (…)
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku”
Chłostali śmiechem,drwili,kpili,opluwali. Samolot w Smoleńsku rozbił się w pobliżu śmietnika. Poszli na pogrzeb i z ulgą rzucili grudę. Chcieli napisać dla nich wygodny,„uładzony życiorys” i jak najszybciej zapomnieć. Zadekretowali czas żałoby – miał być krótki. Zagarnęli szybko to,co pozostało: instytucje i urzędy. I tylko z jednym się przeliczyli – naród pamięta,jak poeta w wierszu Czesława Miłosza „Który skrzywdziłeś”. Ta pamięć będzie wzrastać. W niej nadzieja,że warto „iść wyprostowanym,wśród tych co na kolanach i być wiernym”.
Jarosław Zieliński
Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
Warszawa,15 kwietnia 2011 roku